[DarkCynder]

Jak widać po moim avatarze jestem fanką obu tych gier. Więc jeśli ktoś grał, niech podzieli się wrażeniami
Po niecałkowitym przejściu pierwszej części, czyli American McGee Alice mogę powiedzieć,że była świetna. Podtrzymywała nastrój, a szczególnie dzięki...menu. Ten obrazek mnie przeraża o.o
Co do drugiej części o której powiem więcej to też powiem to samo-świetna, aczkolwiek było strasznie dużo zręcznościówek, a sama gra nie byłą tak psychiczna jak poprzedniczka, ale to chyba ze względów grafiki...Trudno
Wrogowie...Chciałam narysować tego ludzia ze smoły ale mi nie wyszło... foch 4 ewa.
I najlepsze-Hysteria. Nadaje się do GMV z Alicji.


Co o tych grach myślicie?

[Natla123]

w mcgee wkurzało mnie sterowanie walka, i ogólnie za dużo broni ;/ ale madness returns to już coś! świetna pod każdym względem bardzo spodobała mi się różnorodność sukienek Alice

[vardoger]

Temat o Alice Madness Returns już jest jak się nie mylę, ale dobra, nie pilnuję tu porządku to się mądrować nie będę.

Za to mogę się wypowiedzieć o grach, w sumie czemu nie, skoro tak bardzo je lubię. Ogólnie nie umiem wyszczególnić fajniejszej części. W AMR jakoś lepiej się Alicją steruje moim zdaniem i ogólnie jakoś wygodniej się gra, a AMA ma lepszy klimat, jak dla mnie.

Muzyka w pierwszej części jest o wiele wieeeele lepsza. (Vrenna naprawdę się przyłożył, "Time to Die" mogłabym słuchać na okrągło i mi nie zbrzydnie). Jednak zgodzę się z przedmówczynią, broni chyba było trochę za dużo, a jak wiadomo co za dużo to niezdrowo. Było tego tyle, a tylko z niewielu korzystałam w grze. Głównie używałam IceWand'a, Malett'a, Kart. Niektórych używałam tylko czasem, ale na przykład w ogóle nie ruszałam zegarka zatrzymującego czas i demonicznych kostek. Więc w sumie nie wiem, po co tyle tego było. Niektórzy wrogowie też byli irytujący. Głównie Snarki chyba, no i to korzystanie pod wodą tylko z Vorpal Blade'a też ma w tym wypadku znaczenie. Na szczęście można było jakoś to ogarnąć. Co do irytujących wrogów to parę się jeszcze znajdzie np. Automatony, Boojumy, Phantasmagorie. I ten nieszczęsny boss Centipede... Oprócz tego grało się świetnie I ten klimat!

W drugiej części urzekły mnie głównie widoczki, wszystko oczywiście wyglądało o wiele lepiej, bo grafika się zmieniła, więc wiadomo. I fajne jest też to, że nie ma aż tylu broni, tylko konkrety (Hobby Horse moją miłością). Fajne jest też rozwiązanie z histerią, uważam, że lepiej to rozwiązali niż te Ragebox'y w pierwszej części. Ale no niestety, już klimat nie ten. W sumie nie umiem nawet nazwać czemu takie mam odczucia. Może i muzyka też na to jakoś wpłynęła, wiadomo, że muzyka działa na emocje. Albo po prostu lubię też jak czasem jest trochę smutno. Wrócę do muzyki... Moim zdaniem jest o wiele gorzej niż w AMA. Poszczególne kawałki wydają mi się być do siebie podobne, monotonne. Co do wrogów, to tutaj na plus dla AMR nie było za wielu wkurzających (co najwyżej te latające śrubki), jedynie irytowało mnie, że pojawiali się grupami i czasami po prostu nie dało się tego ogarnąć.

Dobra, chyba wystarczy już moich wypocin. |D